Aktualności

Ambrose Akinmusire i jego droga do muzyki

Ambrose Akinmusire

Gdy, jako dziewiętnastolatek, Akinmusire grał w licealnej orkiestrze w Berkeley High School, na brzmienie jego trąbki zwrócił uwagę Steve Coleman i… zaproponował mu udział w europejskiej trasie koncertowej z Five Elements.


MARTIN LAWRENCE: AMBROSE AKINMUSIRE, THOMAS PRIDGEN, MIKE AABERG | 5.02.2016

 

To właśnie Coleman stał się muzycznym przewodnikiem Akimnusire’a. Gdy jechali pociągiem przez Niemcy, Coleman zapytał go: „Ambrose, jaką masz koncepcję?”. Młody trębacz nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć: „Koncepcję? Mam dopiero 19 lat. Jeszcze jej nie potrzebuję. W przyszłości będę miał…”

 

Coleman miał zupełnie inne zdanie: „Musisz zacząć myśleć o niej już teraz! Musisz być pewien, że w twoje muzyce nie ma niczego, czego nie kochasz!”. Tę radę Akinmusire wziął sobie do serca i wrócił na studia w Manhattan School of Music zdecydowany odkryć swoją własną drogę w muzyce.

 

– Gdy wróciłem do szkoły sporządziłem listę – wspomina Ambrose. – Dosyć specyficzną, bo zawierała takie rzeczy jak, „nie chce być ograniczany przez swój instrument”, czy „chcę mieć dźwięk jak waltornista”. Wywiesiłem tę listę na ścianie i codziennie ją sobie przypominałem. Kosztowało mnie to sporo kłopotów, ponieważ nauczyciele kazali mi często robić coś, czego nie było na mojej liście, więc ich nie słuchałem. Dzięki temu, jestem tym, kim jestem, ponieważ codziennie musiałem tego bronić.

 

Po powrocie na Zachodnie Wybrzeże, kontynuuje naukę na Univesity of Southern California i dostaje się do Thelonious Monk Institute of Jazz w Los Angeles.
– Dotychczas byłem dziwakiem, a teraz zostałem otoczony przez ludzi podobnych do mnie i przez nauczycieli, którzy cenili indywidualność, jak Terence (Blanchard), Herbie (Hancock), czy Wayne (Sorter). Wiele się nauczyłem od Terence’a. Sprawił, że poczułem się dobrze z tymi wszystkimi rzeczami, które słyszałem w swojej głowie. Dzięki Monk Institute mam swoje własne brzmienie i koncepcję.

 

2007 rok był przełomowy w karierze Akinmusire’a. Wygrał prestiżowy Thelonious Monk International Jazz Competition, w którym w jury zasiadali Blanchard, Quincy Jones, Herb Alpert, Hugh Masekela, Clark Terry i Roy Hargrove. W tym samym roku także zwyciężył w Carmine Caruso International Jazz Trumpet Solo Competition i nagrał swój płytowy debiut „Prelude…To Cora”. Wrócił do Nowego Jorku i zaczął występować między innymi z takimi artystami jak Vijay Iyer, Aaron Parks, Esperanza Spalding i Jason Moran. Wziął udział w multimedialnym koncercie Morana “In My Mind: Monk At Town Hall, 1957”. To właśnie wtedy usłyszał go Bruce Lundvall, prezes Blue Note Records.
– Sądzę, że Ambrose jest takim rodzajem muzyka, których jazz potrzebuje jak najwięcej – przyznaje Lundvall. – Odnalazł bardzo charakterystyczne brzmienie swojego instrumentu, ma fantastyczne wyczucie rytmu i cały poświęca się muzyce.

 

W efekcie podpisali kontrakt, i we wrześniu 2010 roku trębacz pojawił się ze swoim kwintetem Brooklyn Studios. Wybór Jasona Morana na współproducenta, był dla Akinmusire’a oczywisty.
– Jest on nie tylko jednym z niewielu muzyków, którzy na każdej płycie dają z siebie 100 procent, ale także facetem, z którym ludzie mojego pokolenia naprawdę się liczą. Myślę, że wiedza o tym, że to właśnie on kontroluje nagranie, sprawiła że każdy z nas gra lepiej i osiąga rzeczy, o których w innym przypadku nie mógłby marzyć.