Tak utalentowanej wokalistki jazzowej świat dawno nie widział. Potwierdzają to jednogłośnie jej fani i krytycy, a najlepszym na to dowodem jest pięć statuetek Grammy, które zdobią jej półkę. Mowa oczywiście o Dianne Reeves, której przeboje wybrzmią za sprawą Agnieszki Maciaszczyk.
Agnieszka Maciaszczyk: Tribute to Dianne Reeves
16.03.2017, godz.19:30
Tribute to Dianne Reeves to koncert promujący twórczość prawdziwej weteranki jazzowej sceny muzycznej, której energetyczne koncerty przerastały niekiedy oczekiwania słuchaczy nagrań studyjnych. Obok Dianny Krall i Casandry Willson należy do ścisłej czołówki. Jest następczynią takich legend jak Diannah Washington i Ella Fitzgerald. Niezwykle muzykalna, obdarzona fenomenalnym poczuciem rytmu, pozostaje przede wszystkim mistrzynią nastrojowych ballad, za które cenią ją odbiorcy na całym świecie.
Urodziła się 23 października 1956 roku w Detroit. Wychowała się w Denver i z tym miastem jest związana do dziś. Muzykę ma we krwi – ojciec był śpiewakiem, a matka grała na trąbce w orkiestrze symfonicznej. Wujek Richard Burrell poznał ją z najlepszymi wokalistkami m.in. Ellą Fitzgerald i Sarą Vaughan.
– Usłyszałam Sarah Vaughan po raz pierwszy w Hop Singh’s. Poszłam tam, usłyszałam ją i było to dla mnie doznanie nieomal religijne – wspomina Dianne. – Powaliło mnie to, a jednocześnie, było w niej coś takiego, co odczuwałam również samej sobie. Po raz pierwszy wówczas zobaczyłam orkiestrę z wokalistką, która w równym stopniu brała udział w tworzeniu muzyki. Muzycy byli jakby przedłużeniem brzmienia jej głosu, i akompaniowali jej w taki sposób, jakby byli dla niej instrumentem dętym. Uwielbiałam ją, i od razu wiedziałam, że to było to, czego pragnęłam.
Dianne już w szkole średniej miała możliwość śpiewania i nagrywania wraz ze swoim zespołem. W 1972 roku zauważył ją trębacz Clark Terry, który od razu zaproponował jej współpracę, urzeczony głosem szesnastoletniej wówczas dziewczyny. Artystka podróżując i koncertując z nim, zdobyła swoje pierwsze estradowe doświadczenie.
Od 1976 roku była muzykiem sesyjnym w Los Angeles. W latach 1979-1981 współpracowała z zespołem pianisty Billy’ego Childsa, kolejny sezon spędziła w orkiestrze Sergio Mendesa. Jednak prawdziwie duże, komercyjne sukcesy przyniosła jej praca z Harrym Belafonte.
– Zawsze powtarzałam, że jazz mnie zbudował, dał mi silna bazę – mówi Dianne. – To w ten sposób rozpoczynałam. Ale pozwoliłam sobie również na inne rzeczy. Nie rozróżniam gatunków, dla mnie wszystko jest muzyką. Po prostu lubię robić bardzo różne rzeczy.
Kluczowym momentem w jej solowej karierze okazał się podpisany w 1987 roku kontrakt z prestiżową wytwórnią płytową Blue Note Records, którego efektem była autorska płyta „Dianne Reeves”. Od tamtego momentu trwa pasmo jej muzycznych sukcesów. Dziś ma w dorobku dziewiętnaście albumów i pięć nagród Grammy dla najlepszej wokalistki jazzowej za krążki: „In the Moment: Live In Concert” (2001), „The Calling: Celebrating Sarah Vaughan” (2002), „A Little Moonlight” (2004), „Good Night, and Good Luck” (2006), „Beautiful Life” (2015).
Wynton Marsalis, z którym występowała, uznał, że jej głos to jeden z najpotężniejszych i najbardziej precyzyjnych instrumentów, z jakimi było mu dane się zetknąć. Z takim właśnie głosem i z taką legendą zmierzy się młoda utalentowana poznanianka – Agnieszka Maciaszczyk. Jak poradzi sobie z tym ambitnym repertuarem, przekonamy się już wkrótce.