Kirk Covington jest znany jako jeden z najbardziej żywiołowych i wszechstronnych perkusistów na świecie. Jest także świetnym wokalistą i klawiszowcem, co zapewnia mu na scenie Los Angeles miano muzycznego kameleona.
Gdy dodamy do tego niewyczerpaną energię i osobowość, pozwalającą na bliski kontakt z publicznością, to będziemy wiedzieć, dlaczego tak bardzo lubią z nim pracować inni muzycy!
Kirk pochodzi z muzykalnej rodziny z Midland w Teksasie, był najmłodszy z pośród pięciorga dzieci, a gry na perkusji zaczął uczyć się w wieku siedmiu lat od swojego brata Kyle’a. Chociaż jego babcia bardzo chciała by Kirk został pianistą, to nim skończył szkołę średnią poświęcił się wyłącznie perkusji. Gdy miał 15 lat rodzinną ciężarówką woził swój zestaw bębnów by grać rock’n’rolla i country na koncertach w całym Midland w Teksasie.
– Z uwagi na swój wiek, pozostawałem pod silnym wpływem rocka lat 60. i 70. Ale dzięki rodzicom znałem także jazz i lubiłem big-bandy – wspomina Kirk.
Covington ukończył program jazzowy na North Teras State Univeristy, gdzie grał w Two O’clock Lab Band – wspólnie ze słynnymi obecnie muzykami, takimi jak chociażby basista Gary Willis. Po ukończeniu szkoły, Covington i Willis grali razem w formacji Condor – jednym z najbardziej popularnych w regionie zespołów grających jazz-fusion. W 1981 roku Condor wydał album, który przez cztery tygodnie znajdował się na drugim miejscu listy European Melody Maker Jazz. Wtedy to Kirk odkrył w sobie także talent wokalisty. Jako śpiewający multiinstrumentalista i song-writer, stał się bardzo popularny w Dallas. Wtedy doszedł do wniosku, że czas na zmiany.
– Śpiewanie nie było czym zamierzonym – tłumaczy Covington. – Ale zawsze mogłem je wykorzystać jako inny rodzaj muzycznej ekspresji.
Wiosną 1991, Tribal Tech (zespół w którym basista Gary Willis i gitarzysta Scott Henderson nawiązywali przyjaźnie i współpracę z takimi muzykami jak Chick Corea, Joe Zawinul, Wayne Shorter) szukał nowego perkusisty. Chcieli znaleźć muzyka, którego technika gry odpowiadała ich muzyce, wizjonera. Zdecydowali się na Covingtona. Był to punkt zwrotny w jego karierze – stał się znany w całym muzycznym świecie.
Scott Henderson angażował także Covingtona do swoich solowych projektów. Na zrealizowanej w 1994 roku płyta „Dog Party” Covington nie tylko gra na perkusji, ale także śpiewa. Album ten został wybrany przez „Gitar Player Magazine” płytą roku, zdobywając znacznie więcej głosów niż „Blues Summie” B.B. Kinga.