Ja nigdy nie kreowałem się na romantyka. Raczej przestałem udawać, że nie mam już takich skłonności, jakie miałem, kiedy pisałem pierwsze piosenki do wierszy Joyce’a – mówi Grzegorz Turnau.
TurBiKon: Grzegorz Turnau, Robert Kubiszyn, Cezary Konrad
10.09.2016, godz. 20.00
– Ja bardzo nie lubię żałować, bo to prowadzi tylko do frustracji – przyznaje w rozmowie z Jadwigą Marchwicą dla T-Mobile Music Grzegorz Turnau. – Należy zdać sobie sprawę z błędu i wyciągnąć wnioski, a nie żałować. Choć oczywiście jest kilka takich piosenek, które powinny były wieść bardziej światowe życie. Ale to jest konsekwencja pewnego systemu promocji płyt. Minęły niestety czasy, kiedy szanowany dziennikarz radiowy, jak Kaczkowski czy Niedźwiecki, przywoził zdobytą w Londynie płytę, a wszyscy zainteresowani zbierali się przy odbiorniku o konkretnej godzinie i z namaszczeniem, przy świecach oddawali się słuchaniu. Teraz żyjemy w czasach pojedynczych utworów. Jeśli ktoś kupi płytę, posłucha raz drugi, kolejny, może zapamięta więcej. Ale niestety życie albumu jest krótkie, liczą się chwytliwe numery i to zabiło kilka moich piosenek. Ciągle zastanawiam się, jak by je przywrócić do życia, ale jeszcze nie znalazłem dobrego sposobu.
Wbrew temu, co niektórzy twierdzą, kolejne płyty znacząco się od siebie różnią. Jest jakaś stylistyka, która pasuje panu najbardziej?
Ostatnio najlepiej czuję się w składzie TurBiKon – czyli ja (Turnau), gitara basowa (KuBiszyn) i perkusja (Konrad). To “jazzowe” trio pozwala nam otworzyć się na improwizacje, jakieś poszukiwania, zagadki, zabawę dynamiką i melodią. Z drugiej strony, dobrze też czuję się teraz w dużej muzycznej przestrzeni, szerszej formie, jaką jest muzyka z orkiestrą kameralną, czyli w lekkim odejściu od tej piosenkowej, zwrotkowo-refrenowej formy. Ale bałbym się określać siebie aż tak dokładnie. Nawet ostatnio mówiłem przyjaciołom, że po tym mrocznym świecie “7 Widoków…” mam ochotę na jakąś jasną, wesołą płytę o miłości, bez mroków i smutków dotyczących upływu czasu.
Wygląda na to, że pan po prostu dojrzał!
No, na to wygląda! Tylko trzeba uważać, żeby nie przejrzeć. Myślę, że tak do 50. można być chłopcem, a potem warto się zastanowić, czy to jest na tyle estetyczne, żeby wychodzić na estradę…