Nie słucha swoich płyt dla przyjemności, nie obserwuje publiczności, ale jej reakcja dodaje mu skrzydeł, lubi elementy ryzyka. Cezary Konrad opowiada o sobie i swojej twórczości.
CEZARY KONRAD ON CLASSICAL
Publiczności nie widzę, wyłączam się. Dobrze, że nie jestem frontmanem. Byłoby to dla mnie bardzo trudne – stać na przedzie, śpiewać i widzieć, jak ktoś tam się na przykład rozgląda. Stanie z przodu sceny to dla mnie obcy świat. Kiedy prowadzę kliniki, staram się ustawić z boku i zdecydowanie wolę, jak na widowni są wymagające osoby. Najgorzej jest, gdy widzę, że wszyscy czekają, dajmy na to, na inny zespół i słuchają mnie, bo nie mają wyjścia. Nie lubię też sytuacji, kiedy przedłużamy granie, a komuś bardzo się śpieszy, bo jest po godz. 22. Natomiast ta mobilizująca trema jest świetna. Kilka razy miałem taki ostry egzamin – grałem przed Wecklem, Donatim, a na widowni od groma bębniarzy bacznie obserwujących, co robię.
Zdecydowanie lepiej czuję się na scenie niż w studio. Gorąca reakcja widowni potrafi dodać skrzydeł. Lubię też elementy ryzyka, a jeśli jest dobre granie nie boję się eksperymentów, nawet za cenę pomyłki. Jazz jest trochę sztuką, w której błąd potrafi być twórczy i inspirujący, ale to już wyższa szkoła jazdy. Co do płyt nagrałem ich prawie 100, ale nie mam jednej ulubionej. Nigdy też nie słucham dla przyjemności płyt z moim udziałem. Słucham raz i wyciągam wnioski.
Klasyka uczy czytania nut, dbałości o dźwięk oraz systematycznej pracy nad rozwojem techniki. Z drugiej strony klasyka to dążenie do perfekcji, pewnej nieskazitelności, a to z jazzem trochę się kłóci. Tu potrzebny jest ten specyficzny „brud” i ryzyko. Wiele lat minęło zanim do końca się odblokowałem, otworzyłem, ale o tym zdecydowały przede wszystkim różne doświadczenia życiowe. Leszek Możdżer po klasyce w Gdańsku też wyszedł grzeczny i ułożony. Dopiero, gdy trafi ł na swojej drodze na Tymona Tymańskiego odważył się uderzyć pięścią w klawiaturę czy wrzucić szklankę do środka fortepianu. Reasumując, klasyka wiele mnie nauczyła i dzięki niej jestem bardziej wszechstronny. Mogę na przykład zagrać na festiwalu Warszawska Jesień.
Fragmenty rozmowy z Cezarym Konradem, przeprowadzonej przez magazyn „Perkusista”. Cały wywiad przeczytasz tutaj.